,,Wycieczka”
Relacja z tamtych lat przekazali potomnym ustnie Antonina Sepiotek i Jan Karsznia.
Wiosna 1914 r. dla Sieciechowian okazała się łaskawa. Oto na przednówku władze Twierdzy Iwangorod zatrudniły wielu mieszkańców Gminy Sieciechów do jej modernizacji i okalających ją fortów. Na powiślu były to: Fort Wanowski, nr 5 Borek, nr 6 Głusiec. Ludzie zaczęli mówić że zanosi się na wojnę.
Prace polegały na umocnieniu kazamatów fortecznych kilkumetrową warstwą ziemi by pociski artyleryjskie nie mogły ich przebić. Budowano system grobli, kanałów i śluz by zalać wodą wszystkie niskie tereny na powiślu, od Ręgowa po Kozienice. Zalane tereny utrudniłyby nieprzyjacielowi podejście pod forty, które miały bronić twierdzę. Wycięto wszystkie krzaki by utworzyć dobre pole ostrzału dla broni maszynowej i ręcznej. Na wszystkich terenach nie zalanych wodą wykopano cały system okopów, schronów i zasieków z drutu kolczastego. Teren stał się nie do zdobycia.
Babcia Antonina Sepiotek – Pachuca nosiła ziemię tam gdzie nie można było dojechać wozem i taczką. Nosiła na ramionach zawieszone dwa woreczki wypełnione ziemią, które zwisały wzdłuż ciała. Gdy dotarło się na wał nad kazamatą, rozwiązywało się sznurki u spodu woreczka i ziemię wysypywało. Za dzień pracy pieszej płacono jednego rubla. Był to dobry zarobek.
Tuż przed nadejściem Niemców Rosjanie całą ludność powiśla wysiedlali za Wisłę. Zostali tylko nieliczni mieszkańcy do pilnowania mienia i proboszczowie przy parafiach. Niemcy podeszli pod forty 10 października. Chcieli poprzez zaskoczenie zdobyć przeprawy na Wiśle. Zacięty bój trwał dwa dni. Naturalne przeszkody zalany teren dobrze ufortyfikowany i aktywny ostrzał artylerii fortecznej nie pozwoliły Niemcom uchwycić przeprawy na Wiśle. Nieprzyjaciel obsadził wyższy brzeg doliny powiślańskiej i umocnił go dobrze. Po kilku dniach na odcinku frontu na terenie Gminy Sieciechów Niemców zastąpili Austriacy. Austriacy dysponując ciężką artylerią chcieli zburzyć forty i twierdzę Iwangorod.
Rosjanie zajmowali umocnienia w okolicach wsi Staszów, Mozolice, Sieciechów, Wola Klasztorna, Zalesie, Oleksów. Główne natarcie wojsk austriackich było kierowane wzdłuż toru kolejowego relacji Dęblin Radom. Inny teren nie nadawał się do żadnej operacji wojskowej. Rosjanie próbowali kontratakować by wyprzeć Austriaków z ich pozycji. Ale zalany bagnisty teren stał się nie do przebycia dla wojsk rosyjskich. Kilkakrotne próby kończyły się niepowodzeniem
i bardzo dużymi stratami w ludziach, ranni żołnierze tonęli w bagnach.
W jednym z oddziałów rosyjskich, które bezskutecznie atakowały umocnienia austriackie, znajdujące się na wyższym terenie na skraju Puszczy Kozienickiej, służył sieciechowianin, Jan Karsznia.
Widząc bezskuteczność ataków i wielkie straty jakie ponosiły odziały rosyjskie. Zameldował się u dowódcy kompanii. Opowiedział że pochodzi z tych terenów i zna bardzo dobrze całą okolicę. Jako chłopak pasał krowy i konie na łąkach i w bielach które teraz są zalane wodą
i zna groblę biegnącą przez te moczary. Tą groblą można by nocą zrobić ,,wycieczkę” i zaskoczyć nieprzyjaciela.
Dowódca oskarżył go o szpiegostwo kazał aresztować i odesłać pod sąd do twierdzy. Prowadzony pod eskortą w Bramie Lubelskiej spotkał dowódcę twierdzy Iwangorod Generała Majora Von Schwarza.
Za:http://www.wielkawojna.az.pl/picts/Carska_2.jpg
Generał zainteresował się kogo prowadzą. Jan Karsznia znając język rosyjski meldując się regulaminowo zaczął wyjaśniać iż został aresztowany niesłusznie, chciał przecież pomóc w zdobyciu pozycji austriackich. Jan opowiedział generałowi wszystko o sobie i o tej grobli na granicy Słowik, Mozolic i Sieciechowa. Generał rozkazał zaprowadzić go do sztabu. Rozłożono mapy okolic Sieciechowa, Słowik i Mozolic. Kazał Janowi pokazać w którym miejscu znajduje się grobla. Karsznia nie znał się na mapach, ale umiał czytać po rosyjsku. Po zorientowaniu się gdzie na mapie leży Sieciechów, Słowiki Nowe i Mozolice. Pokazał że grobla powinna być w tym miejscu blisko Słowik Nowych. Na mapie grobla nie był zaznaczona. Generał po krótkiej naradzie z oficerami, podejmuje decyzję, wysyła zwiad z Janem jako przewodnikiem.
Najbliższej nocy kilkuosobowy zwiad z Janem Karsznią jako przewodnikiem zrobił rozpoznanie. Grobla rzeczywiście była. Musiał to być jakiś starodawny trak prowadzący poprzez niedostępne bagna. Zwiad powróciwszy zameldował o istnieniu grobli i możliwości skrytego podejścia pod same pozycje nieprzyjaciela. Grobla nie był obsadzona przez wojska austriackie. Dopiero Słowiki Nowe były obsadzone wojskiem. Wycieczkę miał przeprowadzić 323 Jurewiecki Pułk Piechoty, żołnierzom nakazano zabrać tylko broń lekką, chciano bowiem zaskoczyć Austriaków we śnie. Wycieczka się udała zaskoczenie było całkowite. Wróg poniósł ogromne straty i zaczął się pośpiesznie wycofywać.
Żandarmeria rosyjska zrobiła rewizję u dowódcy, który kazał aresztować Jana Karsznię. Znaleziono materiały które świadczyły iż to on był szpiegiem. Z pochodzenia Czech, działał na rzecz Austriaków i Niemców.
Po tej wycieczce pozostał cmentarz. Na skraju wsi Słowiki Nowe w lesie wspólnoty sieciechowskiej pochowano we wspólnych mogiłach żołnierzy Austriackich i Rosyjskich.
Jan Karsznia otrzymał za swój czyn od Dowódcy Twierdzy Iwangorod odznaczenie. Nasz bohater ze swym pułkiem został przerzucony na front południowy, tam Jan dostał się do niewoli austriackiej. W obozie doczekał końca wojny.
Opowieść o Janie Karszni usłyszałem od mego taty Franciszka Sieka, mogłem mieć wtedy dwanaście lat. Teraz gdy miałem to opisać rozmawiałem z wnukiem Jana, Stanisławem Karsznią. Jemu tą przygodę wojenną osobiście przekazał dziadek. Piszę to opowiadanie z myślą o potomnych.
Potwierdzeniem mego opowiadania są wspomnienia komendanta twierdzy Iwangorod
w latach 1914 – 1915 gen. maj. Von Schwarza. „Był ładny, cichy, spokojny jesienny dzień. Słońce chyliło się ku zachodowi, kiedy powróciliśmy do fortu Wannowskiego. Car wszedł na stok fortu
i stąd zapoznał się z położeniem sąsiednich fortów, Nr 5 z lewej, Nr 6 z prawej strony, umocnieniami pomiędzy nimi a fortem Wannowskiego, z rozmieszczeniem pierwszej linii obronnej
i z widniejącymi daleko w przedzie głównymi punktami pola bitwy: wsią Gniewoszów, Gniewoszowskim i Bąkowieckim lasami i miejscem „wycieczki” Jurewieckiego pułku (323 p.p.).” Za: http://www.wielkawojna.az.pl/pob_Carska.html
Stefan Siek
PS. W naszych czasach poszukiwacze militarii, znajdują w bielach szczątki szkieletów ludzkich poległych na tutejszych bagnach, a także broń i inne wyposażenie żołnierskie.
Wykonane w listopadzie 2015 r. przez Stefana Sieka.
Wykonane w listopadzie 2015 r. przez Stefana Sieka.